Mendy zmienia zdanie: teraz naprawdę chce przejść do Rangersów

Mendy zmienia zdanie: teraz naprawdę chce przejść do Rangersów

Zmiana scenariusza! Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że temat transferu Nobela Mendiego do Rangersów można włożyć między bajki. Zawodnik, który błyszczał w barwach Realu Betis, miał przecież na stole oferty z większych lig, a media w Hiszpanii zgodnie twierdziły, że jego przyszłość jest daleka od Glasgow. Tymczasem piłkarski świat znów pokazał, że potrafi zaskakiwać.

Według najnowszych informacji Mendy… sam naciska na transfer do Ibrox! Zmiana nastawienia piłkarza jest tak spektakularna, że nawet najbardziej doświadczone redakcje sportowe zaczęły zadawać pytania: co się stało?

Nieoficjalnie mówi się, że pomocnik od dawna śledził mecze Rangersów i był pod wrażeniem atmosfery na stadionie. Widział pełne trybuny, słyszał głośny hymn i widział zespół, który — mimo wzlotów i upadków — walczy jak lew w każdej rozgrywce. Do tego dochodzi fakt, że Szkoci zaoferowali mu kluczową rolę w drużynie, a nie tylko miejsce na ławce, co w Betisie bywało różnie.

Negocjacje już trwają, a między Glasgow a Sewillą kursują telefony i maile w ekspresowym tempie. Real Betis oczywiście nie chce oddać swojego zawodnika za bezcen, ale presja ze strony Mendiego robi swoje. Hiszpański klub znalazł się w delikatnej sytuacji — trzymać piłkarza, który chce odejść, to ryzyko konfliktów w szatni.

Kibice Rangersów są już w euforii. W mediach społecznościowych roi się od wpisów w stylu: “Dawaj, Nobel, Glasgow czeka!” albo “To będzie nasz transfer lata”. Nie brakuje też analityków, którzy twierdzą, że Mendy mógłby być brakującym elementem układanki w walce o mistrzostwo.

Cała historia jest niczym wciągający serial piłkarski — pełen zwrotów akcji, nieoczekiwanych decyzji i gry nerwów. Jeszcze niedawno Mendy był “poza zasięgiem”, dziś wygląda na to, że może stać się nową gwiazdą w niebieskich barwach.

Czy transfer dojdzie do skutku? W świecie futbolu nigdy nie można być pewnym do końca, ale jedno jest jasne — na Ibrox pachnie wielką intrygą i jeszcze większymi emocjami.

Powrót do blogu